High-Rise – brudny retro teledysk

Wyobraźmy sobie społeczność zamkniętą w idyllicznym bloku. Pięknym, nowoczesnym miejscu, w którym każdy odnajdzie swoje szczęście, porzuci wszelkie troski i będzie wiódł żywot pozbawiony większych trosk.

Wyobraźmy sobie, że te nasze nowe i na wskroś amerykańskie Alternatywy 4 doprawimy odrobiną retro klimatu, charyzmą głównego bohatera  i mroczną tajemnicą, a otrzymamy przypowieść o współczesnym społeczeństwie.

High-Rise jest filmem, o którym słyszałam kilkanaście miesięcy temu. Trailer i obecność jednego z moich ulubionych aktorów – Toma Hiddlestona – sprawiła, że postanowiłam po niego sięgnąć i obejrzeć. W gruncie rzeczy nie spodziewałam się właściwie tego co otrzymam i jak to na mnie wpłynie.

Metafora społeczeństwa a czynnik ludzki

Głównym bohaterem filmu jest lekarz, Robert Laing. Kupuje on mieszkanie w prestiżowym, nowoczesnym czterdziestopiętrowym wieżowcu. Mieszka w części środkowej, a widok z jego okien i tarasu to bezkresna stalowo szara przestrzeń nieba. Początkowo Laing poznaje swoich sąsiadów z różnych pięter, chadza na imprezy, dzięki temu możemy dostrzec przekrój społeczny tego bloku. Formowanie klas, podział i odrębność charakterów każdego z osobna.

high-rise-ben-wheatley-215789
źródło

W pewnym momencie sytuacja się zmienia. Nasilają się problemy z elektrycznością, gdy wyższe sfery (te rzeczywiste, jak i ze względu na miejsce zamieszkania) zużywają cały zapas na kosztowne imprezy. Blokiem zarządza architekt wirtuoz, który próbuje przelać w swoje plany idee – społeczeństwa równego, bez podziałów. Brzmi znajomo? No właśnie.

Każdy z problemów, który trapi mieszkańców obserwujemy z różnych perspektyw. Widzimy jednostki wrzucone w społeczność, która z czasem zaczyna się buntować. Rewolta jest nieunikniona, a widz, obserwator z zewnątrz – świadek zdarzeń czuje się coraz bardziej zbrukany, brudny.

Chaos i nieposkromienie

High-Rise jest filmem specyficznym. Mrocznym, dziwnym i zdecydowanie nie przypadnie do gustu wszystkim. Oglądając ten film co chwilę miałam w głowie jedno wielkie „co?” – nie chodzi mi tu o podłoże fabularne, jeśli myślę o tym filmie jako całokształt, ale niektóre z zachowań bohaterów są tak kuriozalne, tak sprzeczne z tym co wiemy, co znamy, że szok poznawczy mocno wpływa na postrzeganie całości.

Chaos społeczeństwa udziela się widzowi. Człowiek zastanawia się skąd to całe zezwierzęcenie, a im dłużej ogląda tym coraz bardziej jest skonfundowany i zagubiony. I może właśnie taki był cel tego filmu – wprowadzić widza w taki stan, który być może miałby skłonić go do refleksji.

Nie można powiedzieć, że film jest płytki. Metafora współczesnego społeczeństwa, choć bardzo apokaliptyczna, jest dosyć jasno zarysowana. Jednakże sposób, w jaki jest przedstawiona, nie do końca mi odpowiadał. Czułam się po seansie zbrukana, nie wypełniona refleksją. Niekiedy zniesmaczona.

High-Rise to film, który zdjęciami, klaustrofobicznym klimatem i przepiękną oprawą muzyczną zachwyca. Gra aktorska jest na najwyższym poziomie – nie można odebrać autentyczności w kreacjach aktorskich. Może połączenie tego wszystkiego właśnie sprawiło, że oglądałam go z rosnącym przerażeniem na twarzy.

Nie potrafię jednoznacznie ocenić tego filmu. Jest w nim wiele wad, ale tyle samo zalet. Jest to zdecydowanie pozycja, którą każdy odbierze inaczej i tak też zinterpretuje.


Reżyseria: Ben Wheatley
Scenariusz: Amy Jump

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.