Nastał październik. Jeden z moich ulubionych miesięcy w roku.
Lubię tą lekko melancholijną aurę za oknem. W jakiś zaskakujący sposób październik jest dla mnie zawsze miesiącem twórczym.
W dodatku to właśnie w październiku rozpoczyna się wyzwanie rysunkowe Inktober!

Inktober to wyzwanie, którego autorem jest Jake Parker – niesamowity rysownik – a zasady tego wyzwania są niezwykle proste. W ciągu 31 dni tworzymy codziennie jeden rysunek stworzony za pomocą tuszu albo narzędzi, które ten tusz zawierają, np cienkopisy. Każdy rysunek publikujemy w social-mediach. Proste? Proste. Choć przyznam się, że po tygodniu zabawy zaczynam czuć znużenie – nigdy w całym swoim życiu nie utrzymywałam takiej systematyczności, co jest niesamowite i mam nadzieję utrzymać ją do samego końca.

Jednakże, w związku z tym, że rysuję/maluję codziennie lista pomysłów mi się kończy. Oczywiście, mogę podążać za tematami z oficjalnej listy wyzwania, ale nie podobają mi się. Chciałam wpleść w to wyzwanie naukę anatomii, naukę rysowania szczegółowego itp. I na tym się skupiam. Może kryzys ten minie, kiedy wreszcie odpocznę – rysowanie i pracowanie do późna nie sprzyja kreatywności.

Moje cele na Inktober 2017
- Anatomia – z nią mam największy problem;
- Zwierzęta – niezbyt często je rysuję, a szkoda;
- Tła – od najprostszych do tych bardziej szczegółowych;
- Mężczyźni – nie rysuję ich właściwie wcale, a przydałoby się to zmienić;
- Systematyczność i wplatanie w codzienną rutynę rysowania – muszę się nauczyć, że rysować mogę, że znajdę na to czas, że te 15 minut systematycznego rysowania codziennego bardzo dużo daje i rozwija.

Inktober i drama
Tegoroczny Inktober upływa pod znakiem dramy. Autor całego wyzwania odpisał na Twitterze na komentarz osoby, która planowała wziąć udział w tym wyzwaniu. Odpowiedź ta zbulwersowała społeczność, a ja patrzyłam na to z boku i w sumie nie rozumiałam skąd ta cała drama. Pytanie dotyczyło tego, czy w ramach wyzwania można użyć cyfrowych mediów do rysowania. Jake odpowiedział, że nikt tej osobie nie zabroni tworzyć na swoim tablecie, ale to poniekąd mija się z celem całego wyzwania. Podkreślił w swojej wypowiedzi, że tworzenie tuszem to niepowtarzalne doświadczenie, które uczy, a rysowanie na tablecie zawsze można cofnąć, poprawić błąd. Z tuszem tak łatwo nie ma.

Zapytacie, pewnie, więc o co ta cała drama? Ludzie, poniekąd, nie zrozumieli wypowiedzi autora wyzwania i oburzyli się, że uważa, że techniki cyfrowe są gorsze niż te tradycyjne. Na autora poleciał hejt, a ja do dziś dzień nie wiem dlaczego – nawet jeśli faktycznie, by tak było, to jest jego opinia. On jest twórcą wyzwania, on ustala zasady. Nie może być tak, że nagle je zmieni, bo ludzie zaczęli się burzyć. Tak się nie da. Po prostu.

Refleksje Inktoberowe
Muszę przyznać, że czekałam na pierwszy października z niecierpliwością. Chciałam sprawdzić, czy dam radę, czy ogarnę życie na tyle, by faktycznie podołać. Po pierwszym tygodniu, wiem, że nawet skrawek czasu wystarcza, bym stworzyła coś z czego będę bardziej lub mniej zadowolona – ale samo to, że te kilka minut przed albo po pracy poświęcam rysowaniu sprawił, że miałam w sobie dużo zapału i czekałam na moment, w którym faktycznie zasiądę do rysowania.

Ponadto, w końcu po ponad roku wracania do tej pasji, stworzyłam odrębne konto na instagramie, by się moimi bazgrołami dzielić, by mieć motywacje, żeby dalej się rozwijać (chociaż tego mi nie brakuje) i rozmawiać z innymi twórcami. Uczyć się od nich więcej. To bardzo pomaga, gdy widzi się, że ulubiony artysta bierze udział w tym samym wyzwaniu co ty.
Oprócz tego, zauważyłam pewien postęp. Przestaję się powoli bać stawiać kreskę (nawet z ołówkiem był problem), jestem bardziej odważna w swoich eksperymentach, a praca z samym tuszem – cud miód malina. Uwielbiam to medium i w przyszłości na pewno będę z niego jeszcze korzystać!
Zapraszam zatem na instagrama (znajdziecie tam dużo więcej moich prac!) i koniecznie napiszcie Ci, co sądzicie o takim wyzwaniu i czy bierzecie w nim udział.
Piękne są te Twoje prace! Żałuję, że sama nie bardzo mam po co brać udział w takim wyzwaniu. :)
PolubieniePolubienie
Wiesz, ja w sumie też za bardzo siebie w nim nie widziałam – moje bazgroły nie są czymś super szczególnym, ale uznałam, że takie wyzwanie, to dobry kopniak, bym się w końcu zmobilizowała i rysowała codziennie, chociaż chwilę na to poświęciła etc. A, że rysować nie umiem, to i miałam nadzieję, że się trochę w tym podszkolę. :)
PolubieniePolubienie
jakie cuda, super!
moja koleżanka też bierze w tym udział, podziwiam Was, sama bym chyba nie dała rady się zmusić do systematycznego rysowania
PolubieniePolubienie
Dziękuję kochana! <3 Powiem Ci, że jest ciężko, ale budzę się z myślą o rysowaniu i z rysowaniem w głowie zasypiam i jakoś staram się to wszystko ogarnąć :) I idzie, powoli, ale idzie.
PolubieniePolubienie