Dostałam z liścia od religii

Pamiętam dokładnie ten moment, kiedy straciłam wiarę. Miałam kilkanaście lat, chodziłam jeszcze do podstawówki w mojej rodzinnej wiosce i to była jedna z wielu obowiązkowych, wówczas, lekcji religii. Nie pamiętam już do końca, jaki był temat przewodni lekcji i kto zadał to pytanie, ale odpowiedź na nie sprawiła, że czułam się oszukana. Dostałam z liścia od religii.

Zwątpienie nastąpiło nagle – po latach złudnego przekonania o swoim, powiedzmy to szczerze „powołaniu”, po tamtej lekcji zaczęłam zadawać coraz więcej pytań. „Czy to prawda, że zwierzęta nie mają duszy? I, że nie idą do nieba?” – to pytanie, a raczej odpowiedź na nie, zraniła mnie, małoletnią dziewczynkę, święcie przekonaną o tym, że Bóg jest miłosierny i powinnam mu służyć.

Religia nigdy nie była w moim domu na pierwszym miejscu – ojciec religijne uroczystości i świąteczne obowiązki wypełniał ze względu na pozory, które chciał zachować. Tylko babcia Polcia wierzyła gorliwie, modliła się, bo w gruncie rzeczy po śmierci męża nie miała nikogo z kim mogła porozmawiać – do czasu, aż dorosłam. Długo, by opowiadać, dlatego też nie zbaczam z tematu głównego.

Religia od zawsze dawała mi schronienie. Byłam przekonana o miłosierdziu Boga, Pana i Ojca. Wierzyłam w uzdrawiającą moc komunii świętej i oczyszczenie poprzez spowiedź. Wierzyłam, że jestem Bogu przeznaczona. Religia dawała mi namiastkę szczęścia – do czasu tamtej feralnej lekcji religii.

Wiara wierze nie równa

Wydawałoby się, że skoro religia była, nazwijmy to ogólnie, moją oazą spokoju i szczęścia, to na wieść o tym, że zwierzęta nie mają ani nieba ani duszy, nie powinno się nic zmienić. Jednakże zmieniło się i to dużo, bo zwyczajnie czułam się zdradzona. Mój dziecięcy mózg nie potrafił przyjąć do wiadomości tej informacji, bo jak to nie mają? Przecież mają też swój charakter, myślą i odczuwają miłość, tęsknią i czują ból!. Zaczęłam się po cichu buntować, zadawać więcej pytań, czytać i byłam coraz bardziej przerażona. Dla dziecka informacje o chociażby Krucjatach dziecięcych były wystarczająco przerażające, by sprawić, że Bóg przestał jawić się jako ktoś, kto daje schronienie w jasności.

Nie przestałam wierzyć od razu. Właściwie moja wiara zmieniała się i zmieniała obiekt zainteresowań. Teraz w gruncie rzeczy wierzę w fizykę kwantową, naukę ogólnie, w dobro w ludziach (naiwnie, ale wierzę), w Matkę Naturę… Nie wierzę w jedynego i słusznego Boga. Wierzę w moc pozytywnych myśli. Wierzę w kształtowanie swojego życia. Nie wierzę w przeznaczenie, tylko w przypadki. Wierzę w miłość i przyjaźń. Wierzę w doczesność życia tutaj i życia po śmierci w całkiem innym wymiarze, bez materii – nie nazwę tego niebem, ani piekłem – nie potrafiłabym.

Od religii dostałam z liścia. Podbiła mi oko, złamała dłonie, obdrapała kolana. Nie potrafiłam w niej odnaleźć tego, co by sprawiło, że nadal czułabym się bezpieczna. Była dla mnie niesprawiedliwa. Żyję bez niej od lat, choć czasem zdarza mi się z nią romansować, bardziej uświadamiam sobie, jak mało wiem i jak mało wie większość społeczeństwa. Dlatego też bym chciała by lekcje religii opierały się o poznaniu religii – wszystkich religii – i wolnym wyborze wiary.

Dostałam z liścia w wieku kilku-, kilkunastu lat i do tej pory trawi mnie żal. Nie potrzebuję religii ani nauk Kościoła by być dobrym człowiekiem, by mieć sumienie i moralność, która nie pozwala mi krzywdzić innych. Nie potrzebowałam do tego Księdza, który by mnie nauczał, ani dobrego wychowania. Do wszystkiego doszłam sama, a tamten dzień, tamta lekcja nauczyła mnie właśnie tego – nie religia decyduje kim jesteś ani jaki jesteś. To Ty i ja decydujemy o tym.

Wierzę w świat, kiedy religia i różnice między wierzącymi różnych religii zniknął, przestaną zaważać na tym, jak kogoś oceniamy. Przestaną być przyczyną wojen, morderstw i gwałtów. Naiwnie w to wierzę.

Mój wpis nie ma na celu obrażać czy znieważać kogokolwiek. Jest zlepkiem moich myśli i odczuć, które kolebią się w mojej głowie od lat. Nie jest moją intencją propagowanie ateizmu – jeśli jesteś szczęśliwy wierząc w Boga – gratuluję Ci z całego serca, naprawdę. Dla mnie najważniejsze jest to, by odnaleźć właśnie tą swoją drogę i ten wpis ma do tego nawiązywać.

 

2 uwagi do wpisu “Dostałam z liścia od religii

  1. Bardzo, ale to bardzo fajnie, że o tym piszesz. :) Promuj ten post, jest bardzo ogarnięty. Ja mam inaczej tylko z tym, że wierze w Boga, ale ponad religiami, nie wierze zaś w chrystusa i maryję. Nie uszczęszczam do kościoła i czuje się jak najbardziej dobrze ;) Także wspieram w wyborze!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dziękuję Ci kochana! Naprawdę doceniam to, co napisałaś – ja nie potrafię nazwać swojej wiary i nie wiem czy mój „Bóg” to TEN „Bóg”, ale wierzę, że coś/ktoś sprawił, że żyjemy, ktoś włączył wszechobecne tworzenie. I wierzę, że śmierć jest tylko początkiem poznania. Miło jest mieć sprzymierzeńca w tym tym blogerskim świecie, który myśli podobnie :)
      Dziękuję :*

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.