Problemy techniczne sprawiły, że dopiero teraz wracam. Mam nadzieję, że niedługo je całkowicie rozwiążę, ale póki co recenzja książki, która mnie zaskoczyła, w ramach wyjątku, w sobotę.
Wyobraźcie sobie świat baśni. Baśni w disney’owskiej wersji – słodkie, kolorowe, rozśpiewane i roztańczone. Świat podzielony na dobro i zło, na czerń i biel. Całkowite odizolowanie najczarniejszych i najmroczniejszych złych bohaterów od tych, którzy pragną tylko dobra, piękna. Prawdziwa idylla. Wyobraźcie sobie świat podzielony. Prosty. Nieskomplikowany. Patrzycie na losy wszystkich nikczemnych bohaterów z tych baśni. Zaczynacie ich żałować? Mieszkając w spokoju i dostatku?
Skazani na wygnanie, pozbawieni godności i swojego charakteru zamierają żyjąc tylko przeszłością. Ludzie, będący uosobieniem zła, są dziś tylko pustą skorupą. Niby-człowiekiem.
Ludzie się zmieniają, ale czy zło wyssane z mlekiem matki, albo przekazane za sprawą genów umiera? Czy tradycja i otoczenie, ma realny wpływ na osobowość? Czy przyjaźń i miłość w świecie tak złym, że aż groteskowym, może istnieć?
Czarny charakter, nie do końca taki czarny
Od czasów pierwszych animacji, które wyszły spod ręki Walta Disney’a i jego zespołu, baśnie są inspiracyjną potęgą, która nie zna upływu czasu, nie ogranicza wiekowo ani płciowo. Baśnie, te klasyczne, mroczniejsze oraz te, które otoczył lukrową bańką mydlaną Disney, po dziś dzień są wielowymiarową, pop-kulturową siłą. Uczą najmłodszych i zachwycają starszych. Odniesienia do nich znajdziemy w filmach, serialach, książkach a nawet w grach komputerowych! Nie można zaprzeczyć, że baśnie oczarowały cały świat. I może właśnie dlatego sięgnęłam po tę książkę. Po książkę, która na chwilę przeniosła mnie w świat dzieciństwa, kiedy to orginalne (oczywiście ocenzurowane!) baśnie czytywałam z mamą i młodszym bratem.
Świat wykreowany przez Melissę de la Cruz to świat, w którym dobro i zło zostało oddzielone grubą kreską. Zło, które zawsze uprzykrzało życie doskonale znanych nam postaci: Belli i Bestii, Aurory czy Śnieżki, zostało wypędzone na wyspę i zamknięte pod kloszem. Klosz ów, nie przepuszcza żadnej magicznej energii, nie pozwala się z niej wydostać – jest więzieniem. Zapomnianym i opuszczonym miejscem.
Poznajemy dzieci największych złoczyńców: Mal – córkę Diaboliny; Carlosa – syna Cruelli de Moon; Jay’a – syna Dżafara oraz Evie – córkę Złej Królowej, która za wszelką cenę chciała być najpiękniejszą na świecie. Ich dzień nie różni się zbytnio od dni każdego nastolatka: szkoła spędza sen z powiek, a codzienne obowiązki bywają istną torturą, zwłaszcza jeśli ma się do wysprzątania cały zamek i opiekę nad najcenniejszym skarbem – furtami własnej matki. Zgnilizna i chęć bycia największym złoczyńcą na świecie sprawia, że każdy czyn musi być podszyty złem. Przyjaźń i jakakolwiek dobroć, czy miły gest jest z miejsca wyszydzana, obracana w żart, traktowana jako przejaw słabości. Jednak pewne wydarzenie sprawia, że coś się zaczyna zmieniać…
„(…) właśnie o to chodziło w poznawaniu świata. Kiedy już przekroczyłeś próg domu, gdy opuściłeś mrok jaskini, trudno było wrócić.”
Przypadek sprawia, że magia na chwilę znowu zaczyna gościć na Wyspie potępionych. Diabolina, wiecznie pragnąca zemsty, postanawia wysłać córkę na poszukiwanie Smoczego Berła – przedmiotu, w którym zaklęta jest potęga prawdziwego zła. Córka, chcąc wreszcie zaimponować matce, opracowuje plan. Misterny, mroczny plan. Zabiera Evie, na której chce się zemścić, Jay’a jedynego druha, którego nie przeraża jej status społeczny (w końcu jest córką Diaboliny, najpotężniejszej na Wyspie, nawet bez magii) oraz Carlosa, którego wynalazek zapoczątkował całą przygodę. Nikt nie spodziewa się, że wyprawa, w którą wyruszają zmieni wszystko.
Podsumowanie
„Wyspa potępionych” jest lekką, prostą historią. Nie oczekiwałam zbyt wiele po książce dla młodzieży, ale muszę przyznać, że polubiłam bohaterów (których, notabene dalsze losy poznajemy w filmie „Następcy”– patrz ilustracje do posta), polubiłam ich złożoność i tak realną niepewność. Chęć zabłyśnięcia przed rodzicami, chęć dowiedzenia swojej własnej wartości zna, chyba, każdy z nas. Samotność, która otacza bohaterów i wieczne wymagania, którym sprostać nie mogą… po prostu nie można było nie poczuć do nich odrobiny sympatii.
Cykl: Następcy (tom 1) Wydawnictwo: Egmont Polska Tłumaczenie: Anna Klingofer Tytuł oryginału: Descendents. Isle of the Lost Data wydania: 24 sierpnia 2015 ISBN: 9788328108172 Liczba stron: 320
Historia, którą zaserwowała nam autorka, jest historią drogi i przemiany. Pokazuje nam, że nic w życiu nie jest tylko czarno-białe. Każdy ma dwie twarze, nikt nie jest całkowicie zły, albo całkowicie dobry. Świat byłby wtedy zbyt mdły, zbyt prosty a życie? Wiałoby rutyną i nudą. Melissa de la Cruz zapodaje w swojej książce prostą wiedzę: każdy może się zmienić, każdy ma wiele twarzy, każdy ma prawo by być równo traktowany.
Nie jest to nic odkrywczego, ale właśnie o takich oczywistych oczywistościach najczęściej zapominamy. Książkę polecam, ale raczej młodszym czytelnikom (mając 26 lat historia niekoniecznie nas porwie, chyba że jest się takim fanem baśniowych opowieści, jak ja :D). Dobra zabawa gwarantowana, zwłaszcza, jak lubicie alternatywne historie i spojrzenie na baśnie z całkiem innej perspektywy. Jeśli masz ochotę na lekką historię na jesienny wieczór, ale nie banalną, ciekawą – to myślę, że to książka dla Ciebie, Czytelniku :)
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont. Współpraca nie miała wpływu na moją opinię.
W ramach ciekawostek, świetne zestawienie, dotyczące baśni i ich prawdziwego oblicza:
Źródło zdjęć: Google
Świetnie piszesz. Z przyjemnością przeczytałam Twoją recenzję.
Co do samej książki, choć już naście lat dawno skończyłam to i tak mam na nią wielką ochotę i skrycie liczę, że przypadnie mi do gustu równie mocno jak Tobie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też mam taką nadzieję, kochana :) I serdecznie dziękuję za komplement, wizytę i komentarz :*
PolubieniePolubienie
Na początku nie byłam przekonana do tej książki, ale może jednak warto dać jej szansę ;)
Pozdrawiam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie jest to szczyt literacki, ale jest przyjemna i wciąga :) Przynajmniej mnie wciągnęła. Jak się skusisz, daj znać czy Ci się spodobała :)
PolubieniePolubienie
Szczerze, to jednak trochę się rozczarowałam :D Zawsze obstaję za „czarnymi charakterami” bo albo mi ich szkoda albo, przeważnie, etykietka zupełnie im nie pasuje. Myślałam, że w książce będzie bardziej „czarno”, a tu jednak… inaczej ;)
Pozdrawiam serdecznie! ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
PolubieniePolubienie
Nie mogło być zbyt mrocznie, w końcu to literatura dla młodszych czytelników :D Ale tak, jak napisałam, jeśli się uwielbia baśnie, to i ta książka powinna się spodobać :)
Najwidoczniej, to była książka nie dla Ciebie :)
PolubieniePolubienie
Poczułabym się na nowo młoda, gdybym miała okazję to przeczytać :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Na pewno :) Zresztą planuję zrobić niedługo konkurs z tą książką :)
PolubieniePolubienie