Każdy z nas skrywa tajemnice. Jedne są duże, wstydliwe a inne malutkie i drobne. Wyobraźcie sobie jednak, że poznajecie młodego chłopaka, która nosi ciężar takiej tajemnicy. Jest zamknięty, wyizolowany – ogólnie, ciężko zwrócić się do niego i uzyskać jakąkolwiek odpowiedź. Trzyma się z daleka, unika kontaktu. Mimo to, nie potrafisz przejść obok zupełnie obojętnie. Małymi kroczkami zbliżacie się i… tajemnica przestaje być tajemnicą.
Tak rozpoczyna się historia opisana w „Wilczych dzieciach” Mamoru Hosoda i Yuu, o której to będę dziś Wam opowiadać z wielką przyjemnością.
Trudna sztuka wychowywania
Przypadek (a może przeznaczenie?) sprawia, że Hana – pilna studentka pierwszego roku, zwraca uwagę na młodego, cichego chłopaka. Przypadek (przeznaczenie!) sprawia, że zakochują się w sobie. Zakochują bez pamięci. Z wdzięcznością i szacunkiem. Ona koi jego wieczną samotność, on obdarza ją wielką czułością. Któregoś, mrocznego i zimnego wieczoru dzieli się z nią największą swoją tajemnicą: pochodzi ze starożytnego rodu japońskich wilków, które właściwie już nie istnieją. Jest sam, jedyny przedstawiciel swojego gatunku, jakiego zna. Hana, nie ucieka z przerażeniem, wręcz przeciwnie. Kocha jeszcze mocniej.
Pierwsza część mangi jest retrospekcją zdarzeń opowiadaną przez dziecięcego narratora. Historia toczy się szybko, niedługo po tym, Hana zachodzi w pierwszą ciążę. Potem w drugą. Ma córkę i synka, ale los chciał, że zostaje sama i musi szukać sposobu na wychowanie dwóch małych wilczątek.
„Wilcze dzieci” to opowieść, z którą bardzo łatwo się utożsamić. Wątek wilcząt jest tak naprawdę tylko ciekawym dodatkiem, który wyróżnia tę mangę na tle innych. Poruszone tutaj problemy możemy łatwo odnieść do rzeczywistych, ludzkich problemów. Samotne macierzyństwo, problemy natury materialnej, problemy z przystosowaniem czy chociażby samotność i odizolowanie od społeczeństwa, to tematy, które każdy z nas zna, czy to z historii zasłyszanych, czy też z własnej autopsji.
Doceniam w tej mandze Hanę – matkę, która nigdy się nie poddaje. Wychowuje dwójkę małych wilcząt zupełnie sama. Wilcząt, które jeszcze nie rozumieją, że muszą ukrywać swoją prawdziwą naturę. Hałasują, gryzą, rozrabiają. Hana śpi po kilka godzin, uczy się i próbuje znaleźć rozwiązanie z sytuacji, która jest, bądź co bądź, kiepska.
„Wilcze dzieci” to także historia o szukaniu siebie. O dorastaniu i decyzjach. O poznawaniu świata, który dostarcza tak wielu wrażeń, ale też i zagrożeń. O tym, że zawsze jest czas na zmiany. Na zmiany i decyzje, które przynoszą szczęście.
Dzieci Hany stają przed trudnymi wyborami, muszą zrozumieć kim są i dlaczego pewne sytuacje wymagają poskromienia ich wilczej natury. Muszą zrozumieć, że świat, choć tak rozległy, jest tak naprawdę bardzo mały a każdy przejaw inności jest piętnowany, bo zwyczajnie budzi strach.
Podsumowanie
Tłumaczenie: Monika Sekular Tytuł oryginału: Ookami Kodomo no Ame to Yuki Seria: Wilcze dzieci, tom 1 Data wydania: 6 sierpnia 2015 ISBN: 9788336891953
„Wilcze dzieci” to manga, której fabuła zachwyca niesamowitym, tkliwym i melancholijnym klimatem. Dziecięca narracja dodaje mandze subtelności. Delikatność kreski oraz humor zawarty na kartach tej powieści graficznej sprawiły, że skończyłam czytać z wielkim głodem i niedosytem. Ta historia niesamowicie uzależnia i urzeka. Jest urocza, prawdziwa, pełna wzruszeń i optymizmu. Cała siła Hany, jej wariujące wilcze dzieci, świat, jaki widzimy wokół – piękno natury, szarość miast i ludzie, postacie drugoplanowe – wszystko to jest spójną kompozycją, której nie można nie pokochać. Po prostu się nie da. Metafory, które dotrą do każdego oraz stereotypy, z którymi walczą bohaterowie, to doskonałe uzupełnienie warstwy fabularnej o dodatkową głębię.
Mimo wątku romantycznego i całej tej słodkiej słodkości, opowieść nie mdli. Zawiera bowiem, świetnie wyważone proporcje dobrze rozbudowanej fabuły. Bałam się tej mangi, bo tak naprawdę doskonale wiedziałam co w niej znajdę. Obejrzałam kilka lat temu anime, na podstawie którego (o ile się nie mylę) powstała manga i, w którym się zakochałam od pierwszych minut:
Bałam się, że manga okaże się bezmyślną kalką, albo, że fabuła będzie całkiem inna, mniej wciągająca i rozczarowująca. Na szczęście, nic takiego nie miało miejsca, a ja z czystym sumieniem polecam. Nie tylko fanom wilczych opowieści :)
Źródło grafiki w ikonie postu: Google
Źródło fragmentu mangi: Google
Niedawno obejrzałam to anime i byłam zachwycona. Jeden z najcieplejszych obrazów macierzyństwa jaki widziałam.
Od czasu do czasu oglądam anime, jednak mang nigdy nie czytałam. Chyba pora to zmienić, tylko nie wiem od czego najlepiej zacząć.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Skoro tak Ci się podobało anime, to może zacznij właśnie od tej mangi? :) Ja mam zazwyczaj właśnie tak, że sięgam najpierw po anime, potem po mangę :D tak miałam, np. z Hellsingiem i Sailor Moon (anime dzieciństwa) :D
Pozdrawiam ciepło!
PolubieniePolubienie
Widziałam to w łódzkim kinie, na dużym ekranie. Bardzo wzruszające.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zazdroszczę, że widziałaś to anime w kinie :D Gdybym mogła, sama powtórzyłabym seans, ale tym razem w kinie :D
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Polecam, płakałam, gdy oglądałam. Jednak na ekranie kina robi większe wrażenie, kolory są fantastyczne, dźwięk idealny, magia!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Domyślam się :D Może kiedyś będę miała jeszcze taką szansę, albo chociaż na rzutniku :D
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dawno nie spotkałem się z tak dobrą animacją. To dobra odskocznia od wszelakiego rodzaju bijatyk którymi jesteśmy obsypywani z każdej strony :) no właśnie słodkości to tutaj niema za wiele :) może na początku jak się poznają potem zaczyna się prawdziwe życie :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dla mnie słodkie też były te dzieciaki i to jak postrzegały świat :) To prawda, doskonała animacja a to doskonała wersja rysunkowa 💜
PolubieniePolubienie
Przyznam się że nie miałem jeszcze nigdy przyjemności zapoznać się z jakąkolwiek mangą. Większość japońskich dzieł jakie znam to tak naprawdę ich animowane adaptacje. Przyznam jednak że po tą pozycję z przyjemnością sięgnę o ile trafi w moje ręce :) Ciekawe jak daleko pada jabłko od jabłoni :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Skoro nie sięgasz, a anime Ci się podobało, nie zawiedziesz się :) I myślę, że będzie to miłe, pierwsze spotkanie :)
PolubieniePolubienie
Bardzo wiele osób poleca mi tę mangę. Nie lubię takich utworów, ale ponoć ma mnie poruszyć właśnie ten melancholijny charakter. Jeśli wpadnie mi w ręce, to bardzo chętnie.
PolubieniePolubienie
Jeśli nie lubisz takich utworów, może Ci się nie spodobać. Sama w sobie historia jest piękna, może warto obejrzeć film animowany najpierw? :)
PolubieniePolubienie
Niestety nie jestem miłośniczką takich klimatów.
Pozdrawiam :)
PolubieniePolubienie
Każdy ma swój typ :D Ja lubię bardzo opowieści graficzne :D
PolubieniePolubienie