Siadając z tą książką do lektury byłam przekonana, że natrafiłam na lekką i przyjemną książkę o urzekającej okładce. Książkę, która w jakiś sposób oderwie mnie od wszystkich problemów krążących wokół i w jakiś sposób pocieszy – mimo, że byłam świadoma tematyki jaką porusza. Myliłam się. Jest to bowiem książka, która lekkością pióra może zmylić czytelnika, bowiem gabaryty emocji są w niej znacznie większe.
Małgorzata Kalicińska jest absolwentką SGGW-AR w Warszawie. Była zbieraczką wiadomości w TVP1 w programie Kawa czy herbata. Ma dwoje dorosłych dzieci: Stanisława i Barbarę (jest również autorką książki „Irena”).
Historie pisane przez życie bywają bardziej dramatyczne niż te opisywane w książkach, czy pokazywane na szklanym ekranie. Każda z takich historii niesie ze sobą ładunek emocji, zdarzeń i dziwnych splotów ludzkich losów, cały czas nas zadziwiając i wprawiając w osłupienie. Niekiedy jednak dane uczucia, czy zachowania to następstwa danych decyzji, które w prosty sposób wymuszają daną reakcję. Jesteśmy bowiem rezultatem reakcji i interakcji. I ta książka jest właśnie o takich decyzjach, o ich konsekwencjach i sposobie dotarcia do, zdawałoby się zamkniętego serca…

Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 3 października 2012
ISBN: 978-83-7747-734-2
Liczba stron: 416
Tytułowa Irena traci męża, Felka. Dorota i jej córka Jagoda również przeżywają śmierć staruszka. Podobno wszystko ma swoje miejsce i czas – w tym przypadku śmierć Felka wyzwoliła w matce i córce nieznane dotąd pokłady dziwnych, złych emocji. Konflikt narastał, kłótnia za kłótnią sprawiała, że kobiety się od siebie oddaliły, a tajemnice, które skrywają nie pozwalają przerwać tej kaskady złych wydarzeń.

Ale w pewnym momencie wszystko się zmienia…

Historia znana w świecie: konflikt pokoleń. Motyw poruszany bardzo często w literaturze, nieco odkurzony z kurzu czasu i podany w bardziej rześkiej i nowoczesnej wersji pewnie do wielu przemówił. Nie do mnie. Nie potrafiłam przez bardzo długi czas znaleźć „wspólnego języka” z bohaterkami. Nie wzbudzały we mnie prawie żadnych pozytywnych uczuć. Potrafiły irytować. Prostolinijna Dorota przypominała mi raczej babcię niż matkę, Jagoda zbyt zapatrzoną w siebie ignorantkę… Wszystko jednak zmieniało się z każdą stroną. Zmianie ulegało nie tylko moje widzenie postaci, ale również i one same. Zaczęły rozumieć i zaczęły słuchać.

Książka skierowana do osób, które mają podobne problemy, skłania bowiem do refleksji nad tym, jak szybko najbliżsi potrafią obrócić się w nieznane nam w ogóle osoby. Jak wiele potrzeba odwagi, by powiedzieć prawdę. I jak wiele czasu potrzeba, by zrozumieć i naprawić krzywdy.

Wielkim minusem jest samo zakończenie – według mnie strasznie spłaszczone, obniżające dobry poziom książki, a szkoda! 


Moja ocena: 3+/4=

8 myśli na temat “Irena, Małgorzata Kalicińska, Basia Grabowska

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.